Wykałaczki się nam wczoraj skończyły w podręcznym zapasie. Wykałaczki jak wykałaczki, zwyczajny kawałeczek drewienka do dłubania w szczelinach między zębami. Wychodzi taniej niż aparat na zęby który by ewentualnie te koszta zlikwidował ale nie chcę się tu wdawać w dywagacje na temat stopy zwrotu inwestycji zmniejszającej koszta eksploatacyjne. :-) W każdym razie zapas podręczny trzeba było uzupełnić - sięgnąłem więc po zapas. No i na opakowaniu wypatrzyłem klasyczne Made in China. Ja rozumiem że odtwarzacze i komputery, i ubrania też, ale wykałaczki?! To już nie jesteśmy w stanie kawałeczka drewienka wyprodukować w sensownej cenie? Przecież transport z Chin kosztuje dość konkretnie, to ile razy taniej je tam robią? Nie pojmuję.
18 maj 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)