22 kwi 2009

Szczęście w nieszczęściu - cd

Tak przy okazji - ładowanie akumulatora w pracy też nie poszło tak całkiem bezstresowo, albowiem tak po dwóch godzinach wziął i się był wyłączył. Tak po prostu. Lampka zgasła, ładowanie zero - i już. Oczywiście wypytałem właściciela o ewentualne zabezpieczenie termiczne (odmówił zeznań i wezwał adwokata) oraz rozpocząłem poszukiwania innego prostownika.

Gdzieś po godzinie prostownik zaskoczył i pojechał dalej. Po przełączeniu na mniejszy prąd ładowania robił już krótsze przerwy. Oczywiście - zadziałało zabezpieczenie termiczne. O którym właściciel i użytkownik, legendarna w firmie złota rączka, nie miał pojęcia!

Katastrofa

No i pospieszyłem się na zacinającym się kompie, kliknąłem chyba bez patrzenia - i mam za swoje. Jedenaście postów poszło do kosza.

Na szczęście osiem udało mi się odszukać w keszu, a temat jednego z pozostałych pamiętam. Mogło być gorzej.

Update: odszukanych dziewięć, fragmenty dziesiątego i pamiętam o czym był jedenasty. Straty umiarkowane. Poza czasem - jakieś 3h jak dotąd.

Lektury

Skończyłem Claws That Catch kosztem niejednej godziny snu, od wczoraj czytam Fortune's Stroke.

Chyba czas na uzupełnienie tagów na blogu o: muzyka, literatura i SF.

Szczęście w nieszcęściu - cd

No i masz. Wczoraj napięcie na akumulatorze osiągnęło jakieś 10,5V - wtedy nie kręcił. No ale po całej nocy powinno być dobrze, nie? Przychodzę sobie radośnie i masz - 9,5V. A jak się odłączy ładowarkę to 10V. Nic z tego nie rozumiem.

Update: w prostowniku od początku był spalony bezpiecznik. A wczoraj napięcie mu wrosło bo po prostu "odetchnął" po odłączeniu od obciążenia. Życie.