5 maj 2009

Lektury

Widzę, że Tide of Victory zajęło mi niewiele, bo skoro zacząłem wtedy a skończyłem przedwczoraj to poszło mi naprawdę nieźle.

Jednakże sukces ten stworzył kolejny, poważny problem: co dalej?

Mogę się wpakować w Honorversum ale to jest poteżny zestaw kobył plus spinoffy plus fanfiki plus sam pewnie jeszcze nie wiem co. O, chyba nawet gry są. W każdym razie - lepiej nie ryzykować.

Jednakże nałóg jest bezlitosny - kto mól książkowy ten wie. Bez dawki liter organizm wariuje. W poczekalniach potrawię czytać Vivę, Fakt i Gazetę Polską (ją w zasadzie spokojnie można zaliczyć do SF tyle że raczej niskich lotów, takie raporty z mało ciekawej rzeczywistości alternatywnej) a jak naprawdę nic nie ma to etykiety od czegokolwiek czy (jeśli u lekarza) plakaty dydaktyczne - o ile oczywiście czegoś planowo ze sobą nie przytargałem. Straszny nałóg. Wracając do tematu: co dalej? Na razie wrzuciłem na ruszt One Day on Mars Taylora, ale przecież to na długo nie starczy...

Nie oglądam telewizji

A może oglądam? Jak to określić? Bo na przykład oglądam Dextera na TVN - ale jak go oglądam? Tak, że komputer go nagrywa a ja sobie oglądam kiedy chcę. Ale może od początku...

Niedawno zupełnie Jaskiniowiec narzekał jakie to chały lecą w telewizji. Z konkluzją że telewizora by nie wziął - domyślam się że nie wziąłby bo w telewizji nic nie ma. Tak się w każdym razie powszechnie przyjmuje.

Zasadniczo się z takim twierdzeniem zgadzam pod warunkiem określenia zakresu stosowalności - otóż należy dodać "w godzinach w których przeciętny człowiek może usiąść przed telewizorem". Tak, wtedy to jest prawda. W godzinach od powrotu z pracy do zaśnięcia, czyli powiedzmy między 18 a 22, maksymalnie 23 (z grubsza) faktycznie o ciekawe filmy i seriale niełatwo. Jeśli są to nieliczne, więc każdemu dogodzić trudno. Faktycznie można powiedzieć że prawie nic. Aha, filmu zaczynającego się o 22 nie zaliczam do dostępnych, bo po doliczeniu reklam wychodzi że spać można dopiero po północy, a to jednak dla wielu za późno.

Jednak jakoś tak dziwnie się składa że ja, mając dostęp do pięciu kanałów (TVP1, TVP2, TVN, Polsat i TVP regionalna, która się nie liczy) oglądam tyle, że osobista TŻ narzeka że wciąż siedzę przed telewizorem. Dodam, że jestem bardzo wybredny i oglądam głównie seriale kryminalne (niektóre, bez większości polskich i amerykańskich), co lepszą fantastykę, czasem jakiś horror albo film wojenny.

Ja to możliwe, skoro spać chodzę na ogół koło 23?

Rozwiązanie jest bardzo proste. W informatyce na coś takiego nazywa się bufor - czyli coś co przechowuje dane żeby można było je przetworzyć we własnym tempie niezależnie od tego jak się pojawiają.

U mnie ten bufor nazywa się Microsoft Windows XP Media Center Edition 2005. I pomimo narzekań Jaskiniowca na Windowsy spisuje się naprawdę dobrze. Jak to działa? A tak:
  • w komputerze siedzi sobie karta telewizyjna, w moim przypadku najprostszy Hauppauge MCE150 - nakładka MCE 2005 bardzo ładnie z nią współpracuje
  • do komputera podłączony jest pilot Microsoftu, taki standardowy od MCE
  • MCE 2005 ściąga regularnie program telewizyjny który wygląda na przykład tak:



  • jak nacisnę czerwony guziczek od nagrywania to na pozycji w programie pojawi się czerwone kółeczko i program zostanie nagrany
  • jak nacisnę czerwony guziczek od nagrywania drugi raz to na pozycji w programie pojawi się podwójne czerwone kółeczko i nagrana zostanie cała seria programów - na przykład cały serial
  • koputer nie musi być non stop włączony, może być w trybie wstrzymania, i tak się włączy kiedy trzeba i nagra a potem wyłączy z powrotem
  • lista nagranych programów wygląda tak:



  • można oglądać i jednocześnie nagrywać, można nagrywać a na komputerze robić coś zupełnie innego
  • można zainstalować więcej kart albo takie z dwoma tunerami i nagrywać jednocześnie do czterech programów, mogą być w HD.

Oprócz tego MCE ma wiele innych zastosowań, na przykład pozwala zorganizować bibliotekę nagrań w mp3 i też je odtwarzać pilotem. Albo odtwarzać płyty DVD.

Jaki jest skutek? Ano taki, że mogę obejrzeć dowolny film lecący na moich kilku kanałach i to w dowolnie wybranym terminie. Detektyw Foyle o 10 rano czy Archiwum X o 23 - spoko. Wszystko się ładnie nagrywa a ja sobie oglądam - rano przy śniadaniu i wieczorem po południu. Nagle się okazuje w telewizji leci bardzo dużo ciekawych filmów, ciężko z oglądaniem nadążyć! A mam tylko kilka kanałów!

Dodatkowy bonus - nie mam pojęcia co się teraz reklamuje bo reklam nie oglądam, przewijam je po prostu. Film na Polsacie trwa półtorej godziny a nie dwie i pół. Odcinek serialu 40 minut a nie godzinę. I mogę herbatę zrobić w każdej chwili, nie tylko jak puszczą reklamy. A jak już ją zrobię to nie muszę czekać aż się skończą reklamy. Nie siedzę i nie skaczę po kanałach, zaglądam na listę nagranych programów i stamtąd sobie coś wybieram. Mogę oglądać dziesięć filmów na zmianę i zawsze zaczynają się od miejsca w którym skończyłem.

Dla mnie bomba. Koszt, poza Windowsami (teraz je zastąpiła Vista Home Ultimate) - tylko karta i pilot, razem jakieś 200 PLN. Oczywiście jak wejdzie telewizja cyfrowa będę musiał zmienić kartę, ale co za problem?

Czy są jakieś problemy? Owszem. Programy są nagrywane zgodnie z godzinami w programie, więc jak w ostatniej chwili ukochany prezydent postanowi uszczęśliwić nas swoimi przemyśleniami to mam na ekranie jego zamiast, powiedzmy, Vorenusa. Na szczęście nie zdarza się to często, no i bardzo fajnie bo na niego nie głosowałem i go nie znoszę (brata też ale co to za różnica, jak to jest jeden w dwóch osobach). No i DivXy nie są wspierane, więc jak są odtwarzane to o napisach można zapomnieć. Tylko po co mi DivXy jak mam tyle nagrań?

Bo okazuje się że w telewizji jest mnóstwo! Tylko trzeba do tego odpowiednio podejść. :-)

Tylko powstaje problem: czy ja oglądam telewizję? No tak żebym oglądał to co akurat leci to się nie zdarza, przeszkadza mi brak pauzy. No to nie oglądam. Ale to co nadają czasem oglądam bo przecież nagrywam. No to oglądam telewizję. A może nie? Sam nie wiem. :-)

W każdym razie efekt jest taki, że w telewizji co prawda wciąż nic nie ma, ale ja jakoś nie nadążam z oglądaniem. Ciekawostka, nie?