30 maj 2009

Koniec tygodnia

Właśnie się kapnąłem że:
  • pominąłem uroczyste czytanie basha z okazji końca tygodnia
  • dotąd nie napisałem o nim na blogu!
No więc bash (org.pl) wraz ze swoim wspólnikiem kretynem (com) to serwis zbierający perełki spontanicznej twórczości czatowo-komunikatorowej. W piątek po południu obowiązkowo siadam sobie w pracy na chwilkę i robię przerwę na zapoznanie się z porcją śmiesznostek które wpłynęły przez ostatni tydzień - "latest" na bashu i "najnowsze" na kretynie. To robi dobrze na humorek, nastawia pozytywnie do przejawów życia na tej planecie, dotlenia, masuje przeponę, podnosi poziom endorfin nie niszcząc wątroby, ogólnie luz blues w niebie same dziury, kaloryfer parzy i pięknie jest, gdy skromnie bardzo... a przepraszam to nie ta bajka.

Humor nie zawsze cenzuralny czy wysokich lotów ale bardzo prawdziwy i szczery. Aha, przeczytanie całości obu archiwów to jakieś dwa tygodnie. Tak, sprawdziłem. Do tego ciekawe spostrzeżenie: nie wiem co się dzieje w mózgu przy czytaniu takich śmiesznostek, ale tak po pół godzinie człowiek śmieje się:
  • non stop
  • ze wszystkich wpisów.

Don't try this at job. Chyba że jak ja możesz się schować za monitorem. :-)

Takie dwa żółte

Dawno, bardzo dawno, chyba ponad pięć lat nie byłem w Mak.. czy jakoś tak, tej szybkojadłodajni oznaczonej znanym symbolem (Freedom Archs*) . Dziś mi się przytrafiło - oczywiście był to jedyny znajomy widok w obcym mieście, a do tego mają czynne od bardzo rano co nie takie częste niestety. No i pewnie znów potrwa trochę zanim do nich zawitam.

Weżmy taką kanapkę cośtam z jakiem czy plus jajko. Zresztą nie jajko tylko omlet. Wyglądało to tak:
  • sos miał jakiś smak (słaby ale wyraźny, nawet niezły)
  • omlet miał jakiś smak (bardzo wyraźny).
Za to:
  • pomidor
  • sałata
  • bułka
  • kotlet
  • ser.
obyły się bez tego opcjonalnego najwyraźniej dodatku (no dobra, kotlet i pomidor miały smak prawie wyczuwalny, ale na granicy błędu pomiarowego). Nie jestem pewien obecności sera, co jeśli był chyba samo w sobie nieźle o nim świadczy. No i sam fakt że wątpliwość dopuszczam świadczy o moim postrzeganiu ich oferty. :-)

Znaczy jest dobrze czyli bez zmian w stosunku do tego co pamiętam.

Cola była z wodą (zamrożoną ale i tak barbarzyński zwyczaj) a szejka jak zawsze wciągałem namiętnie przez zaciskającą się słomkę mając nadzieję że jednak tym razem jego smak poczuję nieco chociaż wyraźniej, ale gdzie tam, on jest jak horyzont... Frytki są solone standardowo, o niesolone trzeba prosić. Przy czym te solone są tak ze trzy razy przesolone (moim okiem obecnie niesolącego ale pamiętającego jak to drzewiej bywało).

W sumie w życiu byłem w tym szacownym przybytku kilka raptem razy, ale za każdym razem smak wychodząc czułem ten sam. Poza jednym przypadkiem wyjątkowo obrzydliwego czegoś z ryby (podobno z ryby ale jakoś w to nie wierzę).

Konkluzja? Są dobrze zorganizowani, dobrze rozpoznawalni, trzymają pewien standard usług - świat byłby lepszy gdyby robili jednak trochę lepsze jedzenie.

[*] jeśli nie czytałeś/czytałaś 1632 to nie masz pojęcia jak bardzo to jest ŚMIESZNE, ale co ja na to mogę poradzić?

Co na to ONZ?

Od dawna twierdzę, że zmuszanie ludzi do wstawania przed dziewiątą powinno zakazane przez Konwencję Genewską i ścigane jak zbrodnie ludobójstwa.

A ONZ sobie na to bimba, ot co.