Od dawna zastanawia mnie jedna rzecz: mam na półce 38 "gier umownych" czyli pudełek z grami ( niektóre zawierają więcej niż jedną). Z tego 14 jak dotąd nie dostąpiło zaszczytu rozpakowania, zaś w niektóre zagrałem tylko raz czy dwa. Potrafię pograć sobie pół dnia jak mnie coś wciągnie choć zdarza się to rzadko, zwykle pogram z godzinę raz na kilka dni.
Więc czy przypadkiem nie jestem nie graczem, jak o sobie myślałem, tylko raczej kolekcjonerem?