Zajrzałem ostatnio do kolegi a że jak każdemu prawdziwemu molowi książkowemu dokuczał mi malejący zapas lektur wyszedłem z tej wizyty cięższy o dzieło pod tytułem "Tajfun I" niejakiego Marka Josepha.
No i tak jakoś w jednej trzeciej mnie tknęło, zajrzałem dalej i... stop. No nie mogę, nie skończę, prawie się brzydzę wziąć do ręki. Jaki dureń wymyślił torpedy naprowadzane na podczerwień?! Przecież, do jasnej anielki, fale elektromagnetyczne w wodzie rozchodzą się bardzo kiepsko! Dlatego na okrętach podwodnych montuje się sonary, czyli urządzenia posługujące się dźwiękiem! Dlatego na już niewielkich głębokościach jest bardzo ciemno, dlatego łączność radiowa pod wodą prawie nie istnieje*! Litości! Nawet w SF prawa fizyki obowiązują!
Nie znoszę ignorancji, jakoś tak mam. Jak już człowiek się postarał coś tam na papierze nasmarować to niech z łaski swojej skonsultuje się z kimś znającym się na rzeczy. Niech nie prezentuje swoich wizji typu "jak mały Jasio wojenkę sobie wyobraża" i nie robi do tego innym wody z mózgu. Autor podobno pracował w stoczni budującej okręty podwodne - jakoś chyba mało interesował się swoją pracą. Tak, wiem że to może dla innych drobiazg(?), ale świadczy o podejściu autora. Trochę też i wydawnictwa, bo poza redaktorem które nie podejrzewam o omnipotencję innej osoby odpowiedzialnej nie ma - myślę tu o konsultancie. Potem pojawiają się "karabiny maszynowe kalibru pięćdziesiąt milimetrów"** i inne takie kwiatki.
Generalnie książkę odradzam niezależnie od tego jak jest rozrywkowa i jak fajnie jest napisana (tak sobie, Clancy górą zdecydowanie, no i takich kiksów nie robi).
[*] Tylko BARDZO długie fale wnikają na sensowną głębokość. Tak długie że w sensownym czasie można nadać tylko króciutki kod oznaczający "Wypłyń wyżej i wystaw antenę bo musimy pogadać".
[**] autentyk. Chodziło oczywiście o "pięćdziesiątkę", słynną Ma-Deuce*** (em-dwójkę), czyli wielkokalibrowy karabin maszynowy kalibru 0,50 cala, model M2 konstrukcji Browninga. Działa pięćdziesięciomilimetrowe to Niemcy do połowy ostatniej wojny światowej w czołgach montowali. Różnica jak między skuterem a TIRem.
[***] o ile dobrze pamiętam zapis z amerykańskiej gwary żołnierskiej jeśli się nie mylę
No i tak jakoś w jednej trzeciej mnie tknęło, zajrzałem dalej i... stop. No nie mogę, nie skończę, prawie się brzydzę wziąć do ręki. Jaki dureń wymyślił torpedy naprowadzane na podczerwień?! Przecież, do jasnej anielki, fale elektromagnetyczne w wodzie rozchodzą się bardzo kiepsko! Dlatego na okrętach podwodnych montuje się sonary, czyli urządzenia posługujące się dźwiękiem! Dlatego na już niewielkich głębokościach jest bardzo ciemno, dlatego łączność radiowa pod wodą prawie nie istnieje*! Litości! Nawet w SF prawa fizyki obowiązują!
Nie znoszę ignorancji, jakoś tak mam. Jak już człowiek się postarał coś tam na papierze nasmarować to niech z łaski swojej skonsultuje się z kimś znającym się na rzeczy. Niech nie prezentuje swoich wizji typu "jak mały Jasio wojenkę sobie wyobraża" i nie robi do tego innym wody z mózgu. Autor podobno pracował w stoczni budującej okręty podwodne - jakoś chyba mało interesował się swoją pracą. Tak, wiem że to może dla innych drobiazg(?), ale świadczy o podejściu autora. Trochę też i wydawnictwa, bo poza redaktorem które nie podejrzewam o omnipotencję innej osoby odpowiedzialnej nie ma - myślę tu o konsultancie. Potem pojawiają się "karabiny maszynowe kalibru pięćdziesiąt milimetrów"** i inne takie kwiatki.
Generalnie książkę odradzam niezależnie od tego jak jest rozrywkowa i jak fajnie jest napisana (tak sobie, Clancy górą zdecydowanie, no i takich kiksów nie robi).
[*] Tylko BARDZO długie fale wnikają na sensowną głębokość. Tak długie że w sensownym czasie można nadać tylko króciutki kod oznaczający "Wypłyń wyżej i wystaw antenę bo musimy pogadać".
[**] autentyk. Chodziło oczywiście o "pięćdziesiątkę", słynną Ma-Deuce*** (em-dwójkę), czyli wielkokalibrowy karabin maszynowy kalibru 0,50 cala, model M2 konstrukcji Browninga. Działa pięćdziesięciomilimetrowe to Niemcy do połowy ostatniej wojny światowej w czołgach montowali. Różnica jak między skuterem a TIRem.
[***] o ile dobrze pamiętam zapis z amerykańskiej gwary żołnierskiej jeśli się nie mylę
No i wszystko się zgadza: autor pracował przy budowie okrętów podwodnych, a nie torped. ;-)
OdpowiedzUsuńA reszta, to na pewno wina tłumaczenia... ;-)