21 mar 2009

Kompromitacja?

Pamiętam jak niedawno czytałem że jakaś urzędniczka w USA (gubernator - w każdym razie dość wysokie stanowisko) miała poważne kłopoty bo wypłynęły gdzieś jej zdjęcia w bieliźnie (chyba na tle wozu strażackiego) - musiała chyba nawet ustąpić ze stanowiska. Z liczby "chyba" widać że nie pamiętam za dobrze szczegółów ale idea jest jasna: rozebrane zdjęcia to kłopoty.

Muszę przyznać że kompletnie tego nie rozumiem. Dlaczego to ma być kompromitacja? Dlaczego nagle przestała się w opinii wielu ludzi nadawać na to stanowisko? Czy popełniła jakieś przestępstwo? Okradła kogoś, pobiła, jeździła po pijanemu? A może ludzie przestają szanować tych których widzieli nago? No to pewnie małżonkowie siebie nawzajem a rodzice dzieci też?

Niezależnie od wyjaśnienia jedno przychodzi mi do głowy - to się pewnie skończy. Teraz aparat jest w każdej komórce - i aparaty te są używane. Młodzież też dużo mniej się krępuje - bo też czego się krępować, gdy każdy ma mnóstwo takich zdjęć, niekoniecznie rozebranych ale pokazujących go we wstydliwych, kompromitujących właśnie sytuacjach. A skończy się nagatywne ocenianie bo znaczenie takich zdjęć spadnie - bo każdy na takich będzie występować. Niech tylko dorośnie pokolenie oswojone z nimi od dzieciństwa.

Przy okazji może ktoś mi wytłumaczy dlaczego aparat cyfrowy to aparat cyfrowy, a aparat cyfrowy w telefonie komórkowym to zazwyczaj kamera?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz