21 kwi 2009

Szczęście w nieszczęściu

Zdaje się że rano zostawiłem samochód na światłach. Zdaje się, bo nie dam głowy - nie zwróciłem uwagi wsiadając i poprzestawiałem przełączniki zanim zapamiętałem ich pozycje. Ale nie o tym chciałem - po prostu normalnie to bym się zorientował wieczorem, po wyjściu z pracy. Tylko że dziś miałem podskoczyć opony zmienić, wyszedłem po południu do samochodu no i dzięki temu mam szansę jakoś ten błąd naprawić - akumulator się ładuje. Oponki będę musiał targać drugi raz ale co tam. Mam szansę dotrzeć do domu na obiad!

Fajnie że mam w firmie kumpli, którzy mogą pożyczyć klucze, prostownik i rękawiczki.

Update: niestety przypadek dzięki któremu wcześnie odkryłem problem okazał się niedostatecznie szczęśliwy - do końca pracy akumulator nie naładował się na tyle żeby zakręcić rozrusznikiem. Do domu wróciłem piechotą. Opony zatargałem do firmy. Akumulator zaniosłem do dalszego ładowania.

Narzekałem ostatnio że mam za mało wysiłku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz