12 maj 2009

Lektury

One Day on Mars takie sobie. Akcja dla młodzieży. Szkoda, mogło być coś lepszego. Ale i tak coś wyniosłem z tej lektury.

Zauważyłem mianowicie że wiele z zaliczonych przeze mnie lektur zahaczających o temat militariów pokazuje amerykańską armię i amerykańskich żołnierzy w bardzo pozytywny sposób. Myślę sobie że jest to bardzo korzystne w państwie dla którego armia jest bardzo ważna. Co ciekawe - te "działania propagandowe" wydają się być całkowicie spontaniczne i oddolne. A także nienachalne - to się naprawdę dobrze czyta. Obraz nie jest podejrzanie cudowny, zawsze są na nim skazy - niekompetentni dowódcy, tchórzliwi żołnierze, bandyci w mundurach. Jednak są to zawsze piętnowane, nawet jeśli uważane za nieuniknione aberracje. Czapki z głów - kawał porządnej roboty. Widać, że oni naprawdę szanują swoje wojsko. I bardzo dobrze. W końcu z punktu widzenia polityki państwa żołnierze wykonują bardzo istotne zadania. Im lepszą mają opinię, im wyższy etos - tym lepiej będą się do tych zadań przykładać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz