Pojeździłem dziś sobie trochę po mieście. Mieszkanie w większym mieście jest trochę zdradliwe - niby nic ale ze 20 kilometrów zrobiłem, a miałem tylko części odebrać. Zawsze mi się wydawało że to na wsi jest wszędzie daleko!
Ale do rzeczy - już od dawna tak myślę ale dopiero ostatnio sobie to uświadomiłem: największym zagrożeniem na drodze nie są dla mnie fatalne drogi. Ani kiepska widoczność. Ani nawet fatalne warunki atmosferyczne - a potrafią jazdę naprawdę okrutnie utrudnić. Największym zagrożeniem na drodze są dla mnie inni kierowcy. Nie jeżdżę dużo, ale średnio więcej niż raz dziennie ktoś wymusza na mnie pierwszeństwo. Naprawdę nie da się inaczej?
Ale do rzeczy - już od dawna tak myślę ale dopiero ostatnio sobie to uświadomiłem: największym zagrożeniem na drodze nie są dla mnie fatalne drogi. Ani kiepska widoczność. Ani nawet fatalne warunki atmosferyczne - a potrafią jazdę naprawdę okrutnie utrudnić. Największym zagrożeniem na drodze są dla mnie inni kierowcy. Nie jeżdżę dużo, ale średnio więcej niż raz dziennie ktoś wymusza na mnie pierwszeństwo. Naprawdę nie da się inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz