2 maj 2009

Sos włoski

Tak go nazywam bo kuchnią włoską się inspirowałem, ale pomysł jest całkowicie mój, choć nie wątpię że ktoś kiedyś już coś podobnego wymyślił. W każdym razie któregoś dnia naszło mnie natchnienie w wyniku czego poszedłem do sklepu, kupiłem produkty i zrobiłem sos który zniknął w ciągu minut. Ostatnio postanowiłem powtórzyć to doświadczenie i wyniki są wciąż bardzo zachęcające. Założenie jest takie: zrobić sos w stylu kuchni włoskiej. Warzywny - żeby był lekki.

Składniki: włoszczyzna, czyli seler, por, trzy puszki pomidorów, dwie cebule, dwie marchewki, pietruszka.

Wykonanie: pokroiłem to i przesmażyłem w garnku na oleju, na koniec oczywiście dodałem pomidory. Przyprawiłem pieprzem ziołowym i zwykłym, słodką papryką oraz bazylią i oregano. Przypraw nie żałowałem, zwłaszcza ziół dałem naprawdę dużo. W końcu nie powinno być wątpliwości jaki to sos, prawda?



Tak wyglądał sos przed ostatnią puszką pomidorów i większością przypraw. Na koniec dodałem jeszcze główkę czosnku.





Oczywiście sos to tylko sos, na danie się nie nadaje, musi być sosem do czegoś. Większość więc wymieszałem z surowym makaronem i zapiekłem. Zalecam przykrycie żółtym serem, inaczej trzeba mieszać bo wysycha z wierzchu.





Reszta została podlana sokiem pomidorowym, zagotowana i uzupełniona o pulpety z mielonego mięsa wieprzowo-wołowego uzupełnionego jajkiem i bułką tartą oraz przyprawionego pieprzem, tymiankiem i rozmarynem - takie moje "z ziemi włoskiej do Polski". Pulpety ugotowałem bezpośrednio w sosie - nie lubię mnożyć naczyń do zmywania. Do tego ryż i kupna już surówka z porów - delicje. Było trochę pracy ale w sumie uzyskałem jakieś pięć-sześć posiłków dla dwóch osób. To lubię - jakość i wydajność w jednym. :-)

Aha, brak soli to nie przeoczenie - staram się soli nie używać. Zresztą por i pomidory z puszki są moim zdaniem wystarczająco słone, dałem tylko odrobinę soli do ryżu, głównie żeby TŻ nie marudziła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz