Znalazłem w GW krótkie wyjaśnienie obserwowanych przeze mnie wydarzeń - gminy mają wywozić śnieg żeby nie było zalań gdy się roztopi. Bo odpływy są pozapychane. Hm. To nie lepiej odetkać? No i przecież roztapiający się śnieg to nie oberwanie chmury, woda ma sporo czasu na spłynięcie, całe dnie. Poza tym - ileż można go wywieźć? Czy to aby zrobi różnicę? Wciąż mam poważne wątpliwości.
1 lut 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem, jak to było u Ciebie, ale w Warszawie, za komuny, jak były zimy z taką ilością śniegu, jaką mamy obecnie, to nocami jeździły wywrotki, na które ładowano śnieg zebrany z ulic. Wywożono go na skarpę wiślaną, gdzie potem topniał. I w mieście było łatwiej żyć. Zastanawiam się, dlaczego teraz tak się nie robi - z autobusów wysiada się prosto w półtorametrowe zaspy, że już nie wspomnę o nieodśnieżonych miejscach parkingowych, za które trzeba płacić! Takie rzeczy tylko w Polsce...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że porządnie przeprowadzone odśnieżanie, czyli takie po którym można korzystać z przystanku oraz parkingu, powinno wystarczyć. W końcu miejsc na które można odgarnąć śnieg jest mnóstwo. Owszem, pewnie są takie miejsca w mieście z których lepiej śnieg wywieźć, u nas to by była Grunwaldzka we Wrzeszczu, chodniki są zatłoczone i naprawdę potrzebne pieszym i samochodom w całości. Ale na moim osiedlu śnieg naprawdę nie sprawiał problemów i dlatego nie rozumiem po co ten wysiłek i koszta.
OdpowiedzUsuńNie wiesz? Zapytaj.
OdpowiedzUsuńMówię poważnie. Napisz do swojego Urzędu Dzielnicy czy jak to się tam nazywa i zadaj te same pytania, co tu, na blogu. Przypomnij, że jesteś podatnikiem, spytaj o koszta. Okraś formułką, że dajesz im regulaminowych 14 dni na odpowiedź i czekaj. Ciekawe, co odpiszą.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA wiesz, to niezły pomysł... Pewnie nie będzie mi się chciało, nawet jeśli to spółdzielnia do której mam dwa kroki a nie Urząd Dzielnicy, ale dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuń